toyZone

toyZone

W cyklu toyZone skupiłem się na duchowej kondycji mężczyzny we współczesnym świecie. Od strony wizualnej każda z prac przedstawia centralnie zakomponowaną męską głowę lub popiersie. Przedstawione postaci mają zamknięte oczy – jakby spały. Paradoksalnie ich wertykalne ustawienie sugeruje raczej stan czuwania. Być może wskazuje to na pewien rodzaj transu. Każdy mężczyzna jest w pewien sposób dręczony, torturowany i poniżany przez jakieś kreskówkowe zwierzątko umieszczone na głowie, skryte we włosach lub przyczepione do twarzy. Te groteskowe potworki nie mają jednak w sobie cech demonicznych. Ich aparycja – w większości przypadków – jest raczej miła i zabawna. W przeciwieństwie do swoich ofiar wszystkie mają oczy otwarte. Nigdy nie śpią. Wygląd stworków celowo wskazuje na ich pokrewieństwo z obszarem kultury masowej. Dlatego też niektóre z nich wyglądają jak zdefasonowane postaci z amerykańskich bajek. Jednak ich perfidna złość w połączeniu ze ślepą niemocą mężczyzn sugeruje, że mamy do czynienia z czymś demonicznym. Z czymś w rodzaju pasożytów umysłu. Z czymś, co jak okruchy diabelskiego lustra z bajki Andersena zniekształca i wypacza obraz rzeczywistości.

W takim ujęciu zabawna powierzchowność pluszaków okazuje się być wojennym kamuflażem skrywającym niszczycielską siłę. Dlatego też do określenia użytego w tych pracach zabiegu ukułem określenie bambifikacja demonów. Samo słowo bambifikacja jest zapożyczone z książki Douglasa Couplanda Pokolenie X i w skrócie oznacza Myślowe przekształcenie istot z krwi i kości w postacie z filmów animowanych. Analogicznie moja bambifikacja demonów oznacza myślowe przekształcanie duchowych pierwiastków zła w postacie z animowanych kreskówek. Mężczyzna naszych czasów jest przesiąknięty złem i najczęściej nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Ten fakt w zestawieniu z prostą prawdą, że to właśnie mężczyzna jest warstwą decydującą o duchowej kondycji społeczności chrześcijańskiej, budzi co najmniej niepokój. Na pewno pozostaje to w ścisłym związku z obecnym rozpadem cywilizacji zachodu. Uwikłanie w grzech czy upadek moralny nie są niczym nowym, a Chrześcijanie też nie są od nich wolni. Św Paweł w Liście do Rzymian pisze: Nie czynię bowiem dobrego, które chcę, ale złe, którego nie chcę, to czynię. (Rz 7,19).

Zaprezentowane w cyklu ludzkie postaci można w większości określić jako co najmniej dobrze odżywione. Ten zabieg był również zamierzony ponieważ trafnie oddaje charakter społeczeństw konsumpcyjnych. Przesyt i związana z nim cielesna euforia sprowadzają pokusę życia samymi tylko dobrami tego świata. A to z kolei bardzo często prowadzi do chciwości, nadmiernego rozbudzenia pożądliwości i nałogów. Taki człowiek zaczyna żyć i postępować według ustanowionych przez siebie przykazań. Nic dziwnego, gdyż wszechobecna kultura masowa podsuwa gotowe wzorce zachowań, co utwierdza nas w przekonaniu, że wszystko jest OK.
W tym kontekście toyZone przestaje być tylko obszarem mentalnym ale zauważalne staje się jego przełożenie na realność dookoła nas. Zrozumiałe staje się to, że w pewnym momencie zacząłem zauważać toyZone wszędzie, ponieważ wszędzie są mężczyźni w pewnym stopniu zawładnięci przez to coś. Jeśli mężczyzna nie potrafi okiełznać swojego pożądania ani wyobraźni, to jaki może wyglądać tworzony przez niego świat? Jeśli nie otworzy oczu, będzie zgubiony. Jeśli jednak się obudzi, to czeka go walka z grzechem, która jest zawsze walką z Szatanem. I zawsze jest walką na śmierć i życie.

Przedstawiony wyżej opis dotyczący toyZone jest oczywiście tylko szkicem i dużym uogólnieniem. Bo przecież można znaleźć w cyklu takie prace, w których zwierzątka wcale nie są śmieszne i zabawne. Twarze mężczyzn czasem zdradzają świadomość tragicznej sytuacji, czasem maja otwarte oczy, czasem popiersia ustawione są horyzontalnie, a z czasem kreskówkowy kamuflaż całkowicie znika i pasożyt jawi się w postaci czegoś w rodzaju smołowatej materii, która kojarzy się z czystym złem. Natomiast w najnowszych pracach cyklu nie ma ani potwornych pluszaków, ani czarnej mazi, a kompozycję stanowią jedynie popiersia. Białe – tak jakby cała krew wysączyła się przez ogromne rany pozostawione wcześniej przez pluszowe pazury. Być może nosiciel pozbył się pasożyta i zadrapania są tylko pamiątką ostatecznie wygranej wojny, a może pasożyt stał się niewidzialny lub całkowicie wtopił się w ciało nosiciela i już nigdy nie będzie można się go pozbyć. Interpretację zostawiam odbiorcy. Ale myślę, że tak jak w przypadku wszystkich moich prac – to co widać zależy od tego kto patrzy.

toyZone to cykl otwarty, który powstaje nieustannie od około 2008 roku aż do dzisiaj. Prace z cyklu miały swoją premierę na triennale młodych w Krakowie w 2009 roku. Później były tez pokazywane w ramach International Print NetworkWiedniu i w Artstation, Zürich.

PRACE

toyZone #21 - Krzysztof Malczewski
toyZone #21
toyZone #31 - Krzysztof Malczewski
toyZone #31
toyZone #94 - Krzysztof Malczewski
toyZone #94
toyZone #20 - Krzysztof Malczewski
toyZone #20
toyZone #26 - Krzysztof Malczewski
toyZone #26
toyZone #56 - Krzysztof Malczewski
toyZone #56

toyZone
Powyżej kilka prac z początkowej fazy cyklu. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o toyZone – przejdź do bloga.

Współpraca
Jeśli masz do mnie jakąś sprawę, np. jesteś kuratorem i chciałbyś wypożyczyć którąś z moich prac na wystawę, lub widzisz którąś z moich prac na ścianie w swoim domu, po prostu zadzwoń pod numer telefonu 502 502 852, lub napisz maila.